poniedziałek, 19 lutego 2018

Zagubiony przewodnik [3]

Odchrząknęła, wyprostowała się i wzięła głęboki wdech, by za chwilę go wypuścić. Oh.
Cięższa sprawa, ewidentnie.
— Chciałam się tylko dowiedzieć paru rzeczy o G... Tfe, tfe, tfe — przerwała, zamknęła oczy i wzięła kolejny wdech-wydech, tym razem szybszy, a ja wpatrywałam się w nią jak w obrazek i nie do końca wiedziałam, co mam zrobić. — Przepraszam od początku — powiedziała w końcu, przyłożyłą palce do czoła i ściągnęła brwi. — Jestem Izel, przyjaciółka Vene, miło mi. Z powodu, iż jesteście współlokatorkami, ja w sprawie tego, czy ta idiotka o siebie dba, nie gra nikomu na nerwach i czy często po nocach siedzi z mapami, czy dopiero od niedawna coś jej strzeliło do tego łba. O, i czy jest czasami tak, że Vene wie, gdzie wszystko położyłaś, gdy tego szukasz. Wiem, dziwne pytanie, ale bardzo mi potrzebna odpowiedź. Właściwie, dobrze się dogadujecie? — zapytała, wyrzucając z siebie potok słów i niby robiła to dosyć powoli, ale ja i tak zdążyłam pogubić się jedenaście razy, w tym dwa przez moją krótką nieuwagę, bo chyba słyszałam jakieś łamanie kości obok rośliny, a tu mucha latała, a to jeszcze te fioletowe włosy, jakim cudem one były aż tak fioletowe. — Tak w ogóle cukierka? — dodała, wyciągając w mim kierunku dłoń.
I w sumie to pokiwałam głową, biorąc słodycz od niej, bo to chyba była dobra rzecz na początek. A później westchnęłam, uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią.
— Proponuję usiąść — stwierdziłam, parskając śmiechem i poprawiając kucyka na czubku głowy. — I wtedy zaczniesz od początku, ok? Tylko na spokojnie, oddychaj, nie uciekam ci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis