środa, 7 lutego 2018

Wszyscy jesteśmy szaleńcami [4]

Wcale nie widziałem, jak chłopak lustrował mnie wzrokiem, jak obserwował, praktycznie się tego nie wstydząc, a przynajmniej nie myśląc o żadnych konsekwencjach, nawet jeżeli miałoby to jakieś przynieść. A ja się w duchu cieszyłem, bo praktycznie pierwsza osóbka, z którą miałem jakiś poważniejszy kontakt lub zmusiłem do tego kontaktu, a już widziałem ten charakterystyczny błysk w oku, ale również niepewność, gdy odpowiadał na mój uścisk dłoni. Po raz kolejny się uśmiechnąłem.
— Nivan Oakley. Nie chodzisz do pierwszej klasy, prawda? — zapytał, a ja parsknąłem śmiechem.
Nivan Oakley. Nivan. Ładnie. Aż chciało się wypowiedzieć imię samemu, delektować się nim i usłyszeć, przekonać się, jak brzmi, gdy wyjdzie z twojej własnej krtani, ale nie mogłem, nie teraz, jeszcze nie.
— A niby skąd wiesz, że nie chodzę do pierwszej? — zauważyłem, ponownie wracając do obserwacji wyjątkowo czystego nieba. — Ale dobry strzał, pierwszakiem nie jestem. Za stary — mruknąłem, po raz kolejny parskając śmiechem i obracając głowę, by ponownie spojrzeć na niebieskowłosego chłopaka. — Druga i trzecia też nie. Starszak ze mnie, wskoczyłem do czwartej, takie coś w stylu wymiany — stwierdziłem, pochylając się trochę do przodu. — A ty? Daj mi chwilę, zgadnę... — przerwałem na chwilę, mrużąc oczy i udając, że się zastanawiam nad najzwyczajniejszym strzałem, rzeczą kompletnie losową. Albo to, albo to. — Druga klasa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis