— Foma Przewalski, mi również miło poznać. Co do oprowadzenia, trafiłeś tam, gdzie trafić miałeś, bo to właśnie ja miałem ciebie oprowadzić. — Kamień z serca, naprawdę, nie chciałem wygłupić się przed kimś już na samym starcie, byłoby to dość dołujące, szczerze mówiąc. — Proponuję szybkie zostawienie twoich bagaży w pokoju lub w ogóle tylko w środku, jeżeli tak ci wygodniej, a następnie przejś... — mówił monotonnie, by nagle urwać słowotok w dość znaczącym momencie, i muszę przyznać, zostało mi tylko i wyłącznie zaśmiać się z chłopaka, który widocznie bardzo bał się gafy związanej z moją niepełnosprawnością — spacer po terenie uczelni i wtedy też wszystko ci dokładnie opowiem, pokażę i tak dalej, bo ładna pogoda jest, to trzeba skorzystać. Co ty na to? — dopowiedział, zerkając na mnie z delikatnym uśmiechem i niepewnością na twarzy, bo widocznie tamte słowa dalej świdrowały mu głowę.
— Jeśli nie zajmie to zbyt dużo czasu, to wolałbym zostawić pakunki w pokoju, o ile to nie problem, oczywiście, bo równie dobrze mogę z nimi jeździć i nie krępuj się, możesz mówić o chodzeniu, każdy wie, o co chodzi, a ja nie mam zamiaru robić afery o nic — odparłem szybko, nie zdejmując uśmiechu z ust i odkładając ręce na podpórki pod ramiona, bo okularnik zdecydowanie nie chciał źle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz