poniedziałek, 5 lutego 2018

Stolarz płakał, jak sprzedawał [0]

Trzy jebane miesiące w jebanej sekcie, z jebaną rodzinką, na jebanym zadupiu, w towarzystwie jebanych barbarzyńców, z jebanymi bachorami nad uchem i jebaną ciotką, która uznała, że w sumie to wyglądam paskudniej niż zwykle. Odpowiedziałam jedynie rykiem, kurwowaniem i pierdoleniem, jaka to ona sama nie jest parszywa, bo ryj miała gorszy od kuropatwy, ba, nawet erchniona, albo wróć, najlepiej ją opisywał filuterek gnojar, który to mordę ma jak drugi człon swojej nazwy. Niech się cmoknie w swoją purchawę na nosie, kurwa, to ona wygląda jak wręcz podręcznikowa wiedźma, mogłabym przy niej uchodzić za miss tego uniwersum i wygrałabym konkurs z palcem w dupie. Przysięgam, dwadzieścia jeden lat i wypierdalam z tych bagien, więcej mnie nie zobaczą, a matka będzie śnić o mojej twarzy, zaraz po tym, jak urok na nią rzucę. Jakimś cudem.
Oczywiście udawajmy, że wcale nie dostałam chłosty po policzku za swoje słowa i czyny, a na domiar złego musiałam przepraszać starszą wiedźmę. Idiotyczne zasady klanu Illene, niech was wszystkie cholera bierze, wyjadę do prababki Petunii i tyle tu po mnie. Jedyna normalna w rodzinie, nawet tak bardzo jej się na głowę nie rzuciło na starość.
Westchnęłam głośno i odgarnęłam warkocze do tyłu. Odnowiony kolor prezentował się jeszcze gorzej niż wyblakły, bo powiedzmy sobie, zieleń i pomarańcz ni jak do siebie nie pasowały, ale jakoś lubiłam tę dość dziwną wariację.
— Nie polecam tej ławki — mruknęłam, dostrzegając czarnowłosą nastolatkę, która właśnie chciała posadzić swoje szanowne cztery litery na atrakcyjnie wyglądającym meblu. — Co prawda, to prawda, najładniejsza na uczelni, ale uwielbia się dematerializować pod uczniami. W zeszłym roku prawie nam jednego na wózku posadziła, tak zaorał dupskiem, że mu kręgosłup pierdolnął. — Nie mogłam powstrzymać parszywego śmiechu, na wspomnienie jakiegoś drugoklasisty.
Ile straciłam w oczach dziewczyny?
Minus sto punktów?
Niech będzie, warto było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis