Zacisnąłem dłonie na kilku teczkach, które wepchnął mi nauczyciel mijany chwilę temu na korytarzu. Nie miałem pojęcia, kto to był, nie zdążyłem się przyjrzeć. Rzucił tylko prośbę zaniesienia tego do gabinetu dyrektora i złożenia w jego ręce osobiście, nawet nie poczekał na potwierdzenie. A ja plułem sobie w brodę, bo cholera, nie chciałem spotkać go zaledwie kilka dni po powrocie. Nie chciałem spotykać go wcale, zamknięcie wszystkiego poza nazywaniem go dyrektorem byłoby najodpowiedniejsze.
Zapukałem dwa razy w drewniane drzwi i odetchnąłem ciężko. Właściwie po raz pierwszy, stojąc przed tym kawałkiem deski, zaczekałem na odpowiedź i pozwolenie. Nie minęło dużo czasu, a stałem już przed biurkiem, uprzednio mrucząc ciche "dzień dobry" i ułożyłem przesyłkę na biurku. Podniosłem wzrok po kilku sekundach zastanowienia. Stanie tam jak kołek dłużej byłoby co najmniej dziwne.
— Jeden z nauczycieli poprosił, żebym to przyniósł. Przepraszam, że przeszkadzam. — Uśmiechnąłem się z czystej grzeczności, nie czułem niczego innego jak wstyd. Świadomość co działo się dwa lata temu, była dziwna i nie ukrywam, chętnie usunąłbym to z pamięci. Późniejsze narzucanie się było jeszcze gorsze, głupi dzieciak liczący na cud.
Nie czekałem na odpowiedź, od razu ruszyłem w stronę wyjścia. Chciałem uciec jak tchórz, ale to było najlepsze wyjście. Chrząknięcie, które usłyszałem przed złapaniem za klamkę, wybiło mnie z rytmu. Chciał zwrócić moją uwagę czy po prostu odchrząknął? Cholera, Alex. Mogło być gorzej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz