środa, 21 lutego 2018

Ponowne kwitnięcie [3]

Odwzajemniłam uścisk Margaretki, który uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja przekrzywiłam głowę, wzdychając, ale również się ułożyłam usta w uśmiechu.
— Wiem, że tęskniliście, rozmawiałem już z Aurelem i spędziliśmy razem trochę czasu. Powoli wszystko porządkuję, Pelciu. Nie zamartwiaj się, poradzę sobie. — Mhm, oczywiście, jak ja mam się nie martwić, skoro znikasz bez słowa, a wiadomości jak nie było, tak nie ma? Dźgnęłam go w policzek, prychając i mrużąc oczy. — Nie mogłem zadzwonić ani napisać, ojciec pilnował mnie dość dokładnie i nie odpuszczał. O przyjeździe nie wspominając, dobre żarty. Naprawdę was przepraszam, ciebie w szczególności. Wiem, że niesamowicie się martwiłaś przez ten czas, mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?
Odsunęłam się od niego, opierając brodę na dłoni, której palcami stukałam policzek, jakby w zamyśleniu. Cóż, ja mogę od ciebie chcieć, drogi Alexandrze?
— Co powiesz na to, że dasz mi się naherbatkować i podręczyć w towarzystwie mojego gadającego misia, który ostatnio warczy mi o ciastka i wczuwa się w Tron Quamalartu bardziej niż ja? — Brzmi jak wymarzone popołudnie, Pelagonijo. Poprawiłam Amigo na ramionach, nie zdejmując z twarzy uroczego uśmiechu. — I tak, ta część o misiu jest poważna, obraził się na Mińska za zakaz cukru i nawet alkoholu nie pije. — Przewróciłam oczami odrobinę rozbawiona. Bo rzadko się zdarzało, żeby Vladdy kochał coś bardziej od alkoholu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis