Spotkanie z osobą, którą znasz na tyle, żeby wiedzieć, jaka będzie jej reakcja, jest okej. Świadomość, że nie musisz bać się odtrącenia, jest jeszcze lepsza. Nie było przy mnie nerwów, jak na spotkaniu z Aurelionem, tutaj będzie zupełnie inaczej. Pewnie dostaję pouczenie, a później masę troski, coś wspaniałego. Będzie dobrze.
Znalazłem białowłosą podczas błądzenia po korytarzu bez celu, co innego mogłem robić, gdy każdy był zajęty sobą? Przy okazji mogłem w spokoju pomyśleć, zastanowić się co robić dalej i jak się zachowywać.
— Cześć, Pelciu. Przepraszam, że zniknąłem bez słowa. — Podszedłem do dziewczyny i położyłem dłoń na jej ramieniu, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. I to się udało, zdecydowanie. Nie zdążyłem nawet zareagować, a drobne dłonie owinęły się wokół mojej szyi, ciągnąc mnie w dół.
— Margaretko, czy to ty? — Ciepłe dłonie trafiły na moje policzki, twarz została skierowana w dół, a dziewczyna przyglądała mi się z niezadowoleniem.
— Wydaje mi się, że ja to ja, ale nie jestem w sumie pewny. Może ktoś podmienił mnie w nocy, gdy spałem, a ja nawet o tym nie wiem? Jak myślisz, ktoś podmienił mi pół mózgu? Kosmici istnieją? — Zacząłem mówić bez ładu to, co mi ślina na język przyniosła. Musiałem ją jakoś udobruchać, nie chciałem, żeby krzyczała. Denerwowanie jej nie było celowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz