— Ja też tęskniłem. Dziękuję — wyszeptał słabo, jakby mi miał za chwilę zejść na miejscu z mniej, lub bardziej znanych powodów, a mi zostało przewrócić oczami na podziękowania i rozpłynąć się na hasło „Ja też” połączone z „tęskniłem”. Panie, miód na uszy, jakże ja bym go teraz wyściskał, wymiział, wytulał, wycałował za wszystkie czasy, dałbym wszystko, czego zapragnął, oddałbym siebie całego, bez zająknięcia, chociaż to wszystko nie było możliwe, więc znowu zostawało mi jedynie przeczesać włosy z bólem serca i zagryzieniem dolnej wargi. — Czekasz na kogoś, czy po prostu błądzisz jak dawniej? Może wrócimy do pokoju któregoś z nas i porozmawiamy, jak zawsze? — spytał, a mi spadł kamień z serca. Przetarłem policzek, dalej obserwując chłopaka, który targnął się na pochwycenie ogona i rozpoczęcie zabawy z maszyną do zabijania i duszenia, która w sumie lubiła powytarzać się w pościeli i posmagać ludzi po łydkach. Dalej funkcja numer jeden, to sięganie po pilota, chwała panu, do czegoś się przydaje, a wygląda do tego epicko. — Mam jakieś słabe oranżadki w proszku w owocowych smakach, nadal tak bardzo lubisz maliny? Może dowiem się, co się działo, gdy mnie nie było? Byłbym wdzięczny za krótkie streszczenie. — Puścił mój ogon, którego kosmyki zawiązane były w ładny, drobny warkoczyk (jak zawsze, cholera, fetysze jakieś?), a mi pozostało zaśmiać się radośnie.
— Czekałem na Pel, ale raczej się dzisiaj tutaj nie zjawi — odparłem krótko, ponownie skanując spojrzeniem dziedziniec. Już rok minął, jak chłopak zorganizował z nią przyjęcie niespodziankę, a mi chyba serce pękło, bo uciekłem przez ojca, spanikowałem i raczej powinienem im to wszystko wyjaśnić i wynagrodzić, chociaż Pel już wszystko wiedziała, każdą, nawet najmniejszą pierdółkę. Ten etap był już daleko za mną, blizna nie piekła, ale w sercu dalej trwała jakaś dziwna wyrwa, której zalepić się nie dało, bo nie. — Malinowe oranżadki? — Pochwyciłem jego dłoń i pociągnąłem go za sobą bez większych ceregieli. — Czy ty wiesz, o co mnie pytasz? I cholero mała, niewyżyta, cały rok minął, ja już trzech czwartych rzeczy nie pamiętam! Ale masz przesrane, tyle ci powiem i nie wiem, u kogo bardziej, bo dyrkowi chyba żyła na kutasie już pękła, a Foma chodzi zjeżony jak kot, bo mu to wszystko na głowie zostawiłeś. Nie wiem, czy ten twój powrót to dobry pomysł, głównie ze względu na twoje aktualne bezpieczeństwo i zdrowie. Jakie chcesz kwiatuszki na pogrzebie? Pel z pewnością coś ci ogarnie. — Śmiałem się.
Śmiałem się bardziej niż przez cały ubiegły rok.
Kto by pomyślał, że jedna osoba da tyle werwy.
To ten zapał zakochanych, prawda? To ta cała energia przeplatana wiecznym płaczem, bo zamknięty jesteś w cholernym friendzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz