Czas płynął, listy nadal trwały w mojej szufladzie, choć coraz bardziej kusiło, żeby po prostu wyrzucić je przez okno i niech się dzieje, co chce. Za dużo wspomnień, za dużo pytań, a zdecydowanie za mało odpowiedzi. Te wszystkie elementy wpływały na mój pogarszający się nastrój, który starałem się ukrywać za kaskadą promiennych uśmiechów, zwyczajowym drapaniu się po szyi i tym mignięciu kątem oka, które tylko od czasu do czasu za długo wpatrywało się w horyzont. Mogłem nie być równie dobrym graczem, co Dexter, ale zdecydowanie byłem od niego o wiele lepszym aktorem. Tylko czasem się zapominałem, błądząc po latach, które odeszły w zapomnienie dawno temu. Szukając ludzi, którzy dawno umarli, mając świadomość, że nie mogę już tam wrócić, nie mogę już odwiedzić. Część może by nawet zrozumiała, zdecydowana większość, choć pełna skrywanej ciekawości, nie zadałaby żadnego pytania, doskonale wiedząc, że niektóre historie warto zostawić samemu sobie. To raczej ja nie mógłbym kolejny raz już patrzeć na osobę, która dorasta. Starzeje się. Umiera, a ja mogę tylko stać, patrzeć i zastanawiać się, czy równie długie życie, co moje, jest tego warte.
Najczęściej nie było.
Ale nadal zostawali inni ludzie, w tej obecnej chwili, którzy mieli też swoje zmartwienia. Dlatego gdy dostrzegłem siedzącą na ławkę dziewczynę, mogłem tylko zbliżyć się w jej kierunku i dosiąść się, widząc po jej minie, że chyba oboje potrzebowaliśmy tego dnia rozmowy.
— Nie wyglądasz najlepiej — rzuciłem, w sumie brzmiąc głupio, ale jakoś rozmowę należało zacząć. — Mogę ci jakoś pomóc? — spytałem prędko, widząc jak blada jest dziewczyna. Choroba na duszy czy na ciele, kto wie, jaki problem nęka serce damy? Parę stuleci temu wszystko było prostsze. — Halo, jesteś tam jeszcze? — powtórzyłem kilkukrotnie z doskonale wyczuwalnym rozbawieniem w moim tonie. Z tej perspektywy zamyślona dziewczyna wydawała się nawet urocza.
— Em... Jak właściwie masz na imię? — Tym razem musiałem już parsknąć śmiechem.
— James Hopecraft, miło mi panienkę poznać. Alex, prawda? — spytałem za upewnienia się, zanim otrzymałem potwierdzające skinięcie głową. — Co tu robisz sama? — Zdecydowałem się w końcu zadać w miarę jak najbardziej neutralne pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz