piątek, 16 lutego 2018

Laurki z chusteczek [0]

— Czy ty jesteś kurwa normalna? — krzyczałam na Herę, a właściwie próbowałam krzyczeć, bo głos mój nie za bardzo wyrabiał. Miałam zdarte gardło, kaszlałam, prychałam, a do tego jeszcze ta cholerna gorączka. Zdecydowanie nie byłam w dobrym humorze. A Hera właśnie mi opowiedziała o swoim świetnym pomyśle sprzed tygodnia, kiedy jeszcze wszyscy byli zdrowi. Tak, byłam zapisana na losowane walentynki. Losowane przez Herę, Dextera i Fomę. Z czego czułam, że moja przyjaciółka najprawdopodobniej zadbała o to, żeby Dexter i Foma nie zapomnieli, że jest dzień zakochanych, a ona miała wolną rękę do ustalania par. Prychnęłam. Czerwonowłosa tylko uśmiechnęła się diabelsko, po czym uciekła gdzieś, zamykając za sobą drzwi. Tak więc zostałam sama, ale nie miałam najmniejszego zamiaru nigdzie wychodzić. Położyłam się na kanapie, z włosami rozwianymi na wszystkie strony i kaszlnęłam głośno.
Może by jednak ułożyć ten wierszyk? Tak dla siebie? Zaczęłam coś skrobać na wymiętej kartce, nie mając dzisiaj siły na cokolwiek innego.
Podskoczyłam wręcz, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja kochana współlokatorka musiała zapomnieć kluczy. Podniosłam się z westchnieniem i dalej zawinięta w kocyk podeszłam do drzwi.
— Hera, do jasnej cholery, czy człowiek może mieć sekundę spokoju bez twojego wiecznego wpychania wszędzie swojego wścibskiego nosa i ustawiania wszystkich dookoła siebie jak małe cholerne kukiełki, bo zgadnij co, może o tym nie wiesz, ale nie jesteś kurwa królową świata. — Na zakończenie swojego monologu kaszlnęłam i gwałtownie otworzyłam drzwi. — Oh, James. — Zarumieniłam się lekko, otwierając je szerzej. — Wchodź.
Cholerna czarownica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis