środa, 14 lutego 2018

Czarownicy pies [11]

— Doskonale wiemy, że teraz postąpiłbyś dokładnie tak samo, a twoja ostatnia afera z playstation idealnie tego dowodzi i błagam, nie wymyślaj wymówek, bo wszyscy, dosłownie wszyscy, wiedzą, że już wtedy je ze sobą zabrałeś i potrzebowałeś zwykłego pretekstu, żeby go zobaczyć. Dlaczego po prostu mu wszystkiego nie wygarniesz i nie wytłumaczysz, jesteście gorsi, jak dzieci, borze wszechlistny. —  Wysłuchiwałam cierpliwie krzyków kobiety, przyglądając się z zaciekawieniem nauczycielowi. Kim on właściwie jest? Jaką ma przeszłość? Kim jest Will? Dlaczego ja tu muszę stać i słuchać i nikt nie chce mi nic wyjaśnić? Czy ja powinnam to słyszeć? Czy ja będę w stanie kiedykolwiek jeszcze spojrzeć na nauczyciela tak samo? Przełknęłam, oddychając głośno. Co ja tu jeszcze robię? Co powinnam zrobić? Uciec? Drzwi były zamknięte. Przez okno? Nie chce się zabić. Położyć się na ziemi i płakać? Nawet rozsądna opcja, ale chyba nic nie da, patrząc na miny na twarzach przede mną, nawet by na to nie zwrócili uwagi. Westchnęłam, rozglądając się ukradkiem po sali. A jak zaraz się na siebie rzucą? Albo tylko kobieta na biednego nauczyciela. I czyjej strony ja w ogóle trzymam? Na razie zostało mi tylko stanie, przywiercenie nóg do ziemi i krążenie oczami pomiędzy jedną postacią, a drugą, bacznie obserwując, co będzie się dalej działo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis