poniedziałek, 22 stycznia 2018

Smutki w sali artystycznej [X]

Nauczyciel udawał, że już wszystko dobrze. Tak naprawdę jedyne co się poprawiło, to to, że już nie leciały mu łzy strumieniami, ale ok, nie będę go zmuszać do płakania. 
— Do końca roku i przez wakacje rysujesz tylko swoje emocje. Albo głównie je — powiedział, a ja spojrzałam ze zdziwieniem. To było do mnie, czy do siebie? Może do nas obu? Naprawdę aż tak po mnie widać, że wcale nie miałam się lepiej od nauczyciela? — A potem zobaczymy jak tam twoje emocje i uczucia. — Spojrzał w drugą stronę, ale widać było, że był zadowolony z siebie. Nawet jak to nie było do mnie, to mogłam spróbować. W końcu mogło tylko pomóc, prawda? Odeszłam w głąb sali, zdjęłam fartuch i odłożyłam go na jego nowe miejsce. 
— Akwarele są teraz w szafie po lewej, druga półka od góry. Pędzle w najwyższej w niebieskim pudelku, a te najlepsze w słoiku. A, i karton się kończy, może pan zamówić u dyrektora Mińska? — powiedziałam, obserwując zirytowany wzrok nauczyciela. No tak, nie dziwię mu się, że nie chce do niego iść. —Powodzenia, ja muszę wracać do domu. — Musiałam pogadać z Herą. Poza tym byłam strasznie głodna. — Miłego wieczoru. — Posłałam nauczycielowi uśmiech i wyszłam z sali, kierując się ku głównym drzwiom. To będzie ciężki wieczór. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis