— Co, kurwa, tobie strzeliło do głowy? — Uśmiech nastolatki znając moje szczęście stanie się personalną marą nocną, która będzie wybudzać nawet z najcięższego snu. — Obiecałam Heather was pilnować chłopaki, ale, że będziecie tak szaleć, to ja sobie nie wyobrażałam. Dać sobie łapki na przeproszenie, Dexter wyjaśnia dlaczego jest chujem, pan Remus umożliwia nam życie bez adrenaliny i likantropii, swoją drogą, to krew proszę przy sobie trzymać i James, na Cesarza, zorganizuj panu groszek albo inne mrożone cholerstwo, zanim zacznie przypominać trupa.
Już go przypominałem, ale pomińmy ten szczegół.
W tym właśnie momencie jakaś żyłka na szyi mi pierdolnęła, bo ktoś zdecydowanie miał za długi jęzor i teraz pytanie, komu urwać łeb z płucami. Bo fakt, że mam w sobie nieco upośledzony gen, miał być rzeczą ściśle tajną, całkowicie wykreśloną z życiorysu, zamazaną czerwoną kredką świecówką na moich dokumentach. Kto puścił farbę? Możliwości są dwie. Pan i władca tej szkoły bądź Heather i jeśli to ta druga persona, to szczerze mówiąc, będę przeobrzydliwie zawiedziony.
Odsunąłem dłoń od twarzy i zmarszczyłem brwi, bo absolutnie nic nie podobało mi się w tej sytuacji.
— Skąd, do cholery jasnej, wiecie, że jestem wilkołakiem? — Zerknąłem na mankiet koszuli, na którym pięknie widoczna była średniej wielkości, burgundowa plama. Będzie do wyrzucenia, znając moje umiejętności prania czegokolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz