wtorek, 16 stycznia 2018

Panie, nie ze mną te numery [6]

Cisza. Znaczy, cisza w mojej głowie, bo wszystkie mózgowe komórki naraz się skurczyły, jakby chcąc dać mi do zrozumienia, że jestem idiotą i zasługuję tylko na tyranie mną przez okrutny, krwawy los. Niech mi tylko ładną i w miarę wygodną trumnę zbiją, nie chciałbym za dużo wieków przeleżeć w przyciasnej zbitce desek, a już w ogóle nie na byle jakim materiale. Aksamit herliński przynajmniej. 
— Konkretniej on chciał zabić mnie. — Przełknąłem głośną ślinę, orientując się, że w końcu mogłem wpaść w kłopoty. — Pognieciesz. — Profesor przytknął sobie kawałek koszuli do rany na ustach, a ja zacząłem w końcu logicznie myśleć. To Remus, nic nie zrobi, Mińsk prędzej na niego nawrzeszczy, niż wyciągnie ostrzejsze konsekwencje w moim kierunku, z uczniami średnio sobie radzi. Kara jakaś powinna być, ale nie nazbyt dotkliwa, na tyle, żeby odbić się na samopoczuciu, a nie zdrowiu fizycznym. Do tej pory pamiętałem jednego z moich prywatnych korepetytorów, który nadużywał prawa do uderzania ucznia rózgą. Rozmyślania o najgorszych zachętach do nauki przerwała mi Hera, która zaczęła się drzeć.
— Co, kurwa, tobie — zwróciła się do mnie — strzeliło do głowy? — Uśmiechnęła się szeroko, a to nie zwiastowało niczego dobrego, zanim w końcu westchnęła tylko. — Obiecałam Heather was pilnować chłopaki, ale, że będziecie tak szaleć, to ja sobie nie wyobrażałam — jęknęła pod koniec. — Dać sobie łapki na przeproszenie, Dexter wyjaśnia dlaczego jest chujem, pan Remus umożliwia nam życie bez adrenaliny i likantropii, swoją drogą, to krew proszę przy sobie trzymać i James, na Cesarza, zorganizuj panu groszek albo inne mrożone cholerstwo, zanim zacznie przypominać trupa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis