I w tym momencie zdałem sobie sprawę, że to nie było najlepsze rozwiązanie. Chwilowa złość, błysk czerwonych oczu, ale dosyć szybko zastąpiło je czyste rozczarowanie. Przełknąłem głośno ślinę, uświadamiając sobie, że mężczyzna przede mną właśnie rozpada się na kawałki. Nie wiedziałem nawet dlaczego, chociaż prędzej nie przyjmowałem tego do wiadomości. Alkoholowy wypad z Fomą nie był pierwszym, chociaż pewnie pierwszym niespędzonym samotnie przy kieliszku, ewentualnie w akompaniamencie lustra czy postukującego szklankami barmana. Podkrążone oczy. Ślady nakłuć, widoczne przez podciągnięty w wyniku przewrócenia się ciała rękaw, pominięte milczeniem.
Przeprosić? Wyjaśnić, że jestem zły? Uciec?
Nie wiedziałem co zrobić, co powiedzieć, w jakim kierunku skierować tor całej sytuacji.
Zaczął krwawić, tłum rozpoczął standardową zbieraninę, a nasza dwójka nadal trwała w ciszy, jakby czas się zatrzymał.
— Och — wymsknęło mi się przypadkiem, nawet nie wiedziałem, w którym momencie. Zanim się zorientowaliśmy co się dzieje, przez tłum przedarła się Hera z Jamesem, którzy szybko zaczęli rozgarniać całe zbiegowisko.
— Odsunąć się, odsunąć, bo wam nogi z dupy powyrywam! — krzyknęła czerwonowłosa, puszczając wokół swojej dłoni ostrzegawcze, ogniste pasmo. Żywioł owijał się wokół jej ręki jak wąż, prawie mogłem usłyszeć pojedyncze syki, gdy celowała nim w zbyt natarczywych gapiów, chcących dostać się bliżej. Chwilę później poczułem pociągnięcie za rękaw, z profesorem stało się to samo, a nim minęły trzy minuty staliśmy wszyscy w jednej z pustych klas, gdzie James trzymał naszą dwójkę za fraki.
— Co wam odpierdoliło, do cholery? — Naskoczyła na nas Hera, wpatrując się naprzemiennie, to w profesora, to we mnie. — Życie wam niemiłe, pozabijać się chcecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz