piątek, 5 stycznia 2018

Konflikt biblioteczny [12]

W tamtym momencie musiałem mieć bardzo głupią minę, bo zdecydowanie z ogarem u mnie było ciężko. Ludzie, czas, wieści i ogółem życie leciało zbyt szybko, a ja nie ogarniałem, nie nadążałem i czego wy w ogóle ode mnie chcecie, ja sobie tutaj poleżę na podłodze.
Zamrugałem zdezorientowany, gdy zostałem pociągnięty przez Sofię w kierunku biblioteki. Dobra, Yevgeni, pora się obudzić, bo twoje przetwarzanie myśli oraz informacji wygląda marnie. Dreptałem za brunetką, trzymając się jej kurczowo i starając się nie wywalić po drodze, żeby nie pociągnąć jej za sobą oraz nie zwrócić niepotrzebnej uwagi reszty uczniów tłoczących się przed wejściem. Co prawda prawie padłem po przekroczeniu progu, ciągle zapominałem, że jest tak niski, ale żyłem! Sofia też żyła, pomimo opuchniętego palca od przytrzaśnięcia, ale to już nie była moja wina!
— To co? Jakieś pomysły? — spytała, gdy już udało mi się zrozumieć co się dzieje, gdzie się dzieje i kiedy się dzieje. — Oprócz turlania się po ziemi w nadziei, że duch do nas dołączy — dodała ze śmiechem, a ja również się zaśmiałem, kręcąc głową. Cóż, oprócz tego wątpliwego planu z eliksirem, nie wpadłem na nic.
— Rozważam zrobienie z siebie wielkiej kuli bąbęlkowej i staranowanie ich, więc akurat coś z turlaniem — odpowiedziałem poważnym tonem, jakbym rzeczywiście nad tym rozmyślał, ale dziewczyna nie dała się zmylić. Spojrzała na mnie rozbawiona, unosząc brew, a ja wzruszyłem ramionami, uśmiechając się lekko. — A tak poważnie, to wziąłem wnioski ze swojego życia, że jeśli ma się takiego farta jak ja, to schrzani się wszystko. Także na razie szukam sposobu na roznoszenie nieszczęścia i niby mam jeden. Problem tkwi w tym, że nie znam receptury, nie mam pojęcia o alchemii i prawdopodobnie coś, kogoś albo siebie spalę podczas robienia eliksiru. — I tym optymistycznym akcentem zakończyłem swoją wypowiedź, rozglądając się po bibliotece.
— A jak u ciebie z pomysłami?

307 punktów dla drużyny A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis