Dziewczyna przeciągnęła się, opuściła wzrok i całą swoją postawą wyrażała bierność, delikatność, wstydliwość i przysięgam, że na moment prawie mnie przekonała. A potem sobie przypomniałem, że to nie żadna wielkomiejska dama, spokojna, valentinowska dzieweczka, tylko diabeł w ładnym opakowaniu, bladej skórze, pięknych, złotych włosach i uśmiechu, za który przynajmniej pięć osób z mojego rocznika skoczyłoby do piachu.
Jeszcze mogłem się wycofać, prawda?
— Jak bardzo mnie nie lubisz? — mruknęła, uśmiechając się sennie. Przewróciłem oczami, doskonale zdając sobie sprawę, że w takim mało trzeźwym (bynajmniej nie z powodu procentów) stanie, powinna zostać w łóżko, wypoczywać i najlepiej nie zbliżać się do nikogo. Ostatnio praktycznie mdlała, jej organizm pewnie nadal nie dostosował się do funkcjonowania po nadużyciu upiększania.
Wszędzie kompleksy, kompleksy.
— Muszę przewidzieć wartość mojego długu — dodała, rozpinając koszulę. — I nie musisz ukrywać dłoni, przecież już je widziałam — stwierdziła, spoglądając na mnie. Wzruszyłem ramionami.
— Twój komfort, mój komfort, ktoś jeszcze może wbić, wolę nie ryzykować — wyjaśniłem, zaciskając na kilkukrotnie dłoń bez rękawiczki w pięść. Dobrze, jeszcze nie bolało aż tak mocno, można zacząć działać.
— Usiądź na stole — poleciłem, podchodząc nieco do dziewczyny. — Odstawiłaś w końcu upiększanie? — spytałem, ale jej spojrzenie uciekło gdzieś w bok. Niekoniecznie można było uznać to za odpowiedź negatywną, prędzej za ogólny brak chęci jej udzielenia. Westchnąłem w końcu, nieco już zmęczony użeraniem się z dziewczyną. — Co powiesz na małą grę w pytania? Pytanie za pytanie, jedna możliwość odmowy udzielenia odpowiedzi? — Nadal zostawało kilka, w miarę interesujących, kwestii.
Które należało rozwiązać, w celach naukowych, oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz