czwartek, 11 stycznia 2018

Kawałek po kawałku [8]

— Może znowu cię zmulić — mruknął ciepło, po chwili drgając i odwracając wzrok na swoje dłonie.
Zdjął rękawiczkę, a ukazała się dłoń. Dłoń ładna, bez wszystkich ran i pęcherzów na poniszczonej skórze. I jedyne co odróżniało ją od tej mojej, kogokolwiek praktycznie, to szarawa barwa. Podniosłam brew zainteresowana. Wstydził się? Po prostu nie lubił na nie patrzeć? W końcu co miałby ukrywać przede mną, już je widziałam. Palce popłynęły w kierunku mojej spódnicy, dokładnie do gumki, a ja drgnęłam, wybudziłam ze snu, prawie zeskoczyłam ze stołu. Za blisko, za szybko, zbyt gwałtownie.
— Muszę dostać się do twojego brzucha, jeżeli mam spróbować ci pomóc — wyjaśnił, przyglądając się mi uważnie, a ja uciekłam wzrokiem i zaginęłam w swoich myślach. Bo po co, w końcu mogę wziąć jeszcze troszkę tabletek, ból zaraz zniknie i znowu będzie ok. — Więc? — zapytał, przywracając mnie do rzeczywistości.
Nie wiem, nie chciałam na niego patrzeć. Jakoś wygodniej było spoglądać przez okno zagubionym wzrokiem. Łatwiej. Pokiwałam głową w odpowiedzi, powróciłam do niego wzrokiem, choć dalej opuszczonym i wstydliwym. Przysunęłam się.
— Jak bardzo mnie nie lubisz? — mruknęłam, uśmiechając się sennie. — Muszę przewidzieć wartość mojego długu — stwierdziłam i zabrałam się za odpinanie guzików koszuli. Wszystko powoli. — I nie musisz ukrywać dłoni, przecież już je widziałam — stwierdziłam, spoglądając na twarz Hopecrafta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis