wtorek, 9 stycznia 2018

Kawałek po kawałku [4]

— Hej, hej, dlaczego mam wrażenie, że wszystko ci się na raz zwaliło? — zapytał, podchodząc do mnie powoli, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy mocne ręce owinęły się wokół mnie.
Proszę państwa, James Hopecraft mnie przytulił. I był taki miły. I ciepły. I miękki, i delikatny, i taki przyjemny, że mi pozostało tylko schować twarz i zniknąć w objęciach chłopaka.
— Słonko — zaczął, a mi oddech uwiązł w płucach, z ust wydobyło się cichutkie "oh" i w ogóle ta cała sytuacja była taka nieporadna — nawet jeżeli przespałbym się z Nivem, to są nasze prywatne sprawy. Ale z racji, że się o przyjaciela martwisz, to mogę wybaczyć. Jednorazowo — stwierdził, a ja poczułam to przewrócenie oczami, ale nawet parsknęłam beznadziejnym śmiechem, dalej chowając się pomiędzy jego rękoma, bo były takie ciepłe, a mi było tak zimno. — Porozmawiam nieco z ludźmi i wyprostuję kwestię. A oranżeria, cóż... — mruknął, przerywając na chwilę. — Nadal twierdzę, że leżącego się nie kopie. Po prostu... Chyba już wolałbym nie próbować wcale, niż znowu się zawieść, wiesz? — zapytał i zapadła cisza, bo mi dalej całkowicie wystarczało wtulenie się w ciepłego Hopecrafta, i nawet nie obchodziło mnie, że to był Hopecraft, i niech wszyscy się ode mnie odczepią, ja tu mogę zostać.
— Bo się zwaliło... — szepnęłam w odpowiedzi słabo. — Foma chudnie, Niv chodzi jakiś zagubiony, tyle prac do napisania, bo ostatni semestr tego roku, ten kot znowu zaczął krążyć i w dodatku jest zimno — prychnęłam z oburzeniem, no bo jak to tak, w końcu cały czas powinno być ciepło. — Ja tam uważam, że powinieneś spróbować, w końcu nic na tym nie stracisz, a zielarstwo cały czas do przodu pędzi, sama ledwo nadążam — mruknęłam, wiercąc się i przekręcając głowę. — I w dodatku ten okres — jęknęłam, praktycznie wpadając w płacz, bo brzuch bolał, wszystko było złe i niedobre, nogi takie słabe, a ja sama ledwo utrzymywałam przez to wszystko świadomość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis