niedziela, 28 stycznia 2018

Kawałek po kawałku [21]

— Oh — szepnęła. Mogłem jednak powstrzymać się z odpowiedzią na to i zareagować zgoła inaczej, może nawet uciec i schować się w ciemnym kącie. Ot, dziewczyna raczej zdawała się być zaskoczona, to fakt, ale jednocześnie nie chciałem samotnie bawić się w wyjaśnianie jak i dlaczego. Irytowała? Irytowała. Wnerwiała? Wnerwiała. Nie lubiłem jej? Wcale. Znajdowałem masochistyczną przyjemność w rozmawianiu z dziewczyną, teraz musiałem to przyznać. Nawet iskierka zazdrości związana z jej, rozwijającą się jak nawożona zbyt dobrze roślinka, relacją z Nivanem nie pomagała mi wytłumaczyć całej sytuacji poprawnie. Więc w końcu zaakceptowałem krótkie "Oh", które w ogóle nie oddawało tego, co chciałem usłyszeć. Ale w sumie, to sam nie wiedziałem, czego się spodziewałem, więc powinienem pewnie odpowiedzieć coś na pytanie, które musiała zadać dziewczyna, po wgapiała się we mnie aktualnie jak sroka w gnat.
— To znaczy, że wygrałam? — zapytała z szerokim uśmiechem, pochylając się do przodu i już wiedziałem, że nie mogłem jej na to pozwolić. 
— Chciałabyś — mruknąłem z przekąsem, podchodząc do przodu i pochylając się w stronę dziewczyny, wyciągając dłoń i poprawiając zbłąkane pasmo jej włosów, które zsunęło się jej zza ucha na oczy. Wyglądała uroczo, zupełnie jak ktoś mi znany, co musiałem przyznać, dlatego pora była to zakończyć, zanim rozkleję się zbyt mocno, zobaczę nie osobę, która stała przede mną, nie dumną i nierozgarniętą życiowo Przewalską, tylko Lisbeth, moją Lisbeth, więc tylko odsunąłem się, zaciskając usta. — Dokończymy innym razem — obiecałem, odwracając wzrok, bo ta dziwna nić porozumienia zdecydowanie źle świadczyła na przyszłość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis