— Skąd taki pomysł? Mam wrażenie, że czasami masz ochotę mnie gdzieś powiesić i zostawić na pożarcie ptakom — przerwała na chwilę, marszcząc czoło. — No może ciut za drastycznie, przerysowałam, ale wiesz, o co chodzi. A wracając do twojego pierwszego pytania, nope, non, ne, już nic mnie nie boli, bardzo dziękuję i nadal nalegam, żeby jakoś ci się odwdzięczyć — stwierdziła, uśmiechając się. — Dobra, ja dwa pytania miałam, ty teraz też — przerwałam, parskając śmiechem — znowu moja kolej. Kim jesteś? — zapytała, podnosząc się nieco do góry. Przewróciłem oczami, bo to właśnie była Przewalska, która zdecydowanie nie wiedziała kiedy przestać. Prowokująca, nieogarniająca, nastawiona na szybkie zwycięstwo, gdy sama posiadała liche wojsko, zerowe zasoby i nieco źle strzeżone tyły. Dexter z Fomą tak zajęli się sobą, że nawet pewnie nie zauważyli, jak Kyo ponownie uderza do Przewalskiej.
— Kimś, kto zdecydowanie nie lubi, jak narusza się jego prywatność — odparowałem, uśmiechając się szeroko. — Źle zadane pytanie, źle odpowiedziane, powodzenia następnym razem. — Dokładnie oczyściłem dłonie, na moment niszcząc prawie perfekcyjną iluzję. Dezynfekcja długo nie zabrała, więc już po chwili z powrotem zapinałem szlufki rękawiczki. — Jakie masz plany na przyszłość? — rzuciłem lekko, starając się zyskać na czasie, wbić w tryb Dextera i przybrałem jego minę, ale śmiech dziewczyny uświadomił mi, że nie nadawałem się na złego glinę. Wzruszyłem ramionami. — No co, Dexter pewnie by wiedział, jakie pytania zadawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz