piątek, 26 stycznia 2018

Kajmanowe pojmanie [2]

Kiedy chłopak oddał mi Kajmana, lekko westchnął i pokręcił głową.
— Yup, Foma Przewalski, do usług — przedstawił się. — Uważaj na małego, bo w końcu ucieknie na dobre, a to dla niego raczej dobrze się nie skończy. No i zwierzaki biegające po akademiku... wiesz, nie są uwielbiane przez nauczycieli — mruknął, drapiąc się po głowie i opuszczając wzrok.
— Wietrzyłam pokój i miałam lekko uchylone drzwi. Nie sądziłam, że podczas naszej bitwy na spojrzenia o dominację nad środkiem łóżka postanowi zrobić mi psikusa i wybiec za drzwi. Na przyszłość będę bardziej ostrożna —  odparłam wesoło. — Miło mi cię poznać, tak swoją drogą. Ty masz jakiegoś pupila?
Karim siedział chyba lekko oszołomiony w moich ramionach, bo praktycznie się nie ruszał i był zbyt spokojny. Wysłuchałam odpowiedzi chłopaka, który powoli chyba zaczynał być bardziej otwarty i już mniej unikał kontaktu wzrokowego.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i pewnie stalibyśmy tak, gadając jeszcze długo, gdyby nie Karim, któremu chyba nie podobał się już fakt przebywania poza znanym pokojem, bowiem zaczął prychać i szturchać mnie łapką, dając znać, że wolałby już wrócić do pokoju.
— No cóż, może jeszcze będzie inna okazja do pogadania. Miło było cię poznać, Foma. I jeszcze raz dzięki za pochwycenie zwierzaka. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie ty. 
Pożegnałam się z chłopakiem i sprężystym krokiem wróciłam do pokoju, uspokajająco głaszcząc Karima po głowie.
— Ty to potrafisz zepsuć spotkanie, wiesz? — Zaśmiałam się pod nosem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis