poniedziałek, 22 stycznia 2018

Bezwładnie [X]

Oparł swoje czoło o moje i zamknął oczy, a ja uśmiechnęłam się, ponownie zaczynając przeczesywać jego niebieskie włosy. Już po raz kolejny tego dnia między nami zapadła cisza, ciężka i gorzka, bo oboje chyba wiedzieliśmy, jak wygląda nasza sytuacja, co nam wolno, a czego już nie. I szkoda, bo chyba i ja, i on chcieliśmy coś z tym zmienić, zrobić.
— Zjeść nie zjesz, ale już mnie pochłonęłaś — mruknął cicho, a ja pokiwałam głową delikatnie i nieznacznie, ale odpowiedzi mu nie dałam.
Bo przecież oczywistą oczywistością było, że ja też zostałam pochłonięta, że on zabrał mnie ze sobą, nasza dwójka już znajdowała się pod taflą wody, odcięta od jakiegokolwiek dostępu do tak potrzebnego powietrza, kto wie, może dotykaliśmy już dna stopami i nawet nie było szans, żeby ponownie wypłynąć, bo woda dostała się do płuc, dusząc mnie tak samo jak Nivana.
Westchnęłam i chyba w tamtym momencie powstrzymywałam już łzy, hamowałam kompletne rozpadnięcie się na kawałki, bo ta bliskość krzywdziła, a w tym samym momencie leczyła ze wszystkiego, co złe.
— Niv? — szepnęłam, bo chciałam upewnić się, że jeszcze tu jest i nie uciekł ode mnie, nie zniknął, ani nie rozpłynął się w powietrzu, choć pod palcami dalej czułam jego włosy. — Ty chyba też mnie pochłonąłeś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis