Wygięłam usta w uśmiechu, ciesząc się, że jednak mój bełkot w jakiś sposób [chyba] pomógł przynajmniej trochę. Tak przynajmniej mi się wydawało.
Wyciągnęłam przed siebie nogi i chwyciwszy z powrotem kubek, rzuciłam nazwą filmu. Co prawda w niektórych momentach się poryczę, ale też pośmieję. Poza tym uwielbiałam Nicka i Judy w duecie. I chciałam bajkę, nie miałam zamiaru mu jej odpuścić, zwłaszcza że komedie miały w sobie więcej krzywdy niż humoru.
— Czy dziwne będzie, jeśli powiem, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten lis? — Poszerzyłam uśmiech i upiłam łyk herbaty, zanim odpowiedziałam na to pytanie. Swoją drogą powinno się je podpiąć pod kategorię pytań retorycznych, bo nie, to nie jest dziwne, Nicka wszyscy kochają!
— Nie, głupiutki króliczku, bo lisa wszyscy uwielbiają — odpowiedziałam słodkim tonem, wolną ręką klepiąc go po głowie i zachichotałam cicho. W sumie Hortensja pasowałby na takiego króliczka. Wprawdzie zamieniłby się pewnie w ogromnego, niebieskiego królika, ale mimo wszystko byłby słodkim królikiem.
Oczywiście, przy scenie wspomnień "szczwanego lisa" rozkleiłam się jak dziecko i przytuliłam bardziej policzek do ramienia Aureliona, rękawem ścierając słonawe krople, jednocześnie mamrocząc coś pod nosem o idiotach. Moje alter ego właśnie wykańczało kolejną paczkę chusteczek i zakopało się głębiej w fotelu, szczelnie opatulając się kocem.
— Hortensjo, dlaczego niektórzy to tacy durnie? — burknęłam, upiwszy łyk herbaty i nadal obserwowałam losy obydwu zwierząt, mimo że znałam je niemalże na pamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz