sobota, 2 grudnia 2017

Wyznania [nie]romantyczne [6]

— Jakoś to będzie, Aurelku. Zostanę przy tobie. I prz... Przepraszam za to pytanie, ale się o ciebie martwię. Nie chcę, żebyś był smutny... Chociaż to nie wyszło, prawda? — Objęcia dziewczyny były mocne, dodające otuchy, pomagające się pozbierać. Przetarłem delikatnie oczy, które zdecydowanie nie powinny się pocić i odkaszlnąłem cicho.
— Nie przepraszaj, Pel, wszystko jest dobrze, nie jestem smutny. Po prostu te miłe myśli na chwilkę zniknęły, nic poza tym. — Odsunąłem się delikatnie, by również móc opatulić ją ramionami. Od dłuższego czasu byliśmy zapłakanymi, tulącymi się kulkami, które topiły się we własnych łzach i herbacie. Chrząknąłem. — No już, nie ma co, mieliśmy miło spędzić ten wieczór, czyż nie? Co leci? O borze wszechlistny, co to za smęty! — bąknąłem, widząc jakiś słabe romansidło. Wręcz wyrwałem się z objęć blondynki i rzuciłem do laptopa, wyłączając to coś, co nie wiem, jakim cudem, znalazło się w pamięci mojego urządzenia. Nigdy więcej. — Masz jakieś inne propozycje? Może jakaś komedia? Akcja?
— Zwierzogród? — Gdy na nią zerknąłem, ta zaciskała już łapki na kubku herbaty. Nie wiem, jak to robiła, ale filiżanki znajdowały się w jej rękach z prędkością światła. Miałem wrażenie, że kiedyś odwrócę się, będąc w środku miasta i zastanę tam Pel z pełnym imbrykiem. Tak, to bardzo prawdopodobne. Uśmiechnąłem się.
— Zwierzogród. — Klik. Ułożenie się wygodnie w kocach, otulenie nimi kolan, głowa na moim ramieniu, komputer na kolanach i kubki w dłoniach. — Czy dziwne będzie, jeśli powiem, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten lis? — Spojrzałem na główkę, która spokojnie spoczywała na moim barku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis