poniedziałek, 4 grudnia 2017

Wyznania [nie]romantyczne [10]

— To jaki film teraz? I nie eliminuj od razu bajek. Jestem strasznym smarkaczem, więc będę o nie walczyć — mruknęła, dolewając napój do swojej filiżanki. Oblała się, a tuż przed tym dreszcz przebiegł po jej ciele. Nie musiałem widzieć gęsiej skórki, wystarczyło to charakterystyczne drgnięcie ciała i wykrzywienie buzi.
Wytarła dłoń, niemrawo, dalej z tym niepokojącym wyrazem twarzy. Tymczasem ja dobrnąłem do tytułu, którego szukałem od dłuższego czasu w folderze, gdzie było dosłownie wszystko i nic. Powinienem kiedyś to posegregować, bo cholera jasna, nie szło się połapać, a do tego niektóre tytuły zapisane były w obcych, nieznanych mojej osobie językach, bo czemu by nie...
Odnosiłem wrażenie, że mimo całego tego ciepła, jako takiego szczęścia i uśmiechów na twarzy... Byliśmy smutni. Bardzo smutni, oboje. Przesiąkaliśmy nim, wymienialiśmy się nim, chowaliśmy urazy, które mimo wszystko z sukcesem przebijały się na zewnątrz.
W końcu film, którego szukałem, a radość mimo wszystko wypełniła moje serducho, bo była to moja ulubiona bajka, chociaż trochę "babska" jakby to określili moi dawni koledzy.
Dziewczyna ponownie przy mnie usiadła i zerknęła na ekran.
— Zaplątani? — W odpowiedzi pokiwałem głową, szczerząc się jak dziecko.
Znowu wtulałem się w dziewczynę, jak dziecko, któremu oczka kleją się już za bardzo. Odpłynąłem, tak najzwyczajniej w świecie, obejmując Pel ręką, mocno, jakbym bał się, że zniknie. Ostatnie co pamiętałem z wieczoru, to wspaniałą melodię i niewyraźne słowa mojego Jaśminka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis