czwartek, 21 grudnia 2017

Serca łamane sumieniem [2]

— Dawno cię nie widziałem, karzełku. — Prychnęłam, słysząc ostatnie słowo. Czy on zawsze musiał? Przecież były w szkole osoby niższe ode mnie. Ale nie, to mnie trzeba się czepiać. — Mam do ciebie sprawę delikatnej wagi... I wolałbym, żeby została między nami. Mogę na ciebie liczyć? — Oh, o co mogło chodzić? Przysunęłam mu krzesło, które z wdzięcznością przyjął. Siedział jakoś nerwowo, lecz z uroczym rumieńcem na policzkach. Ostatnio często go z nimi widziałam. Szczególnie, kiedy szłam z Herą po szkole, oczywiście środkiem korytarza i przypatrując się wszystkim z wyższością. Najczęściej jednak Hera zaraz stawała i zaczynała z kimś rozmawiać, czy to o tym, co było zadane i czy może spisać, co robili w weekend, co będzie w kolejny lub co ciekawego się dzieje w szkole, kto z kim się pokłócił, pogodził, jakie są nowe pary i kto oberwał od Mińska. Najczęściej uciekałam po chwili do sali artystycznej, i tak słyszałam to wszystko jeszcze raz wieczorem.
— Oczywiście — odpowiedziałam, uśmiechając się, i na dobre zostawiając farby. Odsunęłam kosmyk z twarzy i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał, jakby bił się z myślami. Kiedy myślałam, że już coś powie, szybko zamykał usta. — Obiecuję — powiedziałam ze śmiechem, plując przez dwa palce na ziemię. — Widzisz, aż jestem w stanie zniszczyć swoją podłogę. No, opowiadaj — powiedziałam zachęcająco, patrząc w błękitne oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis