środa, 27 grudnia 2017

Girl Power [X]

Oczywiście zamiast krótkiego "tu i tu" otrzymałam całą biografię dziewczyny. Nie narzekam, zdobytych informacji nigdy nie za wiele. Xavier Etho? Na sztuce się nie znam, nazwisko mi obce. Pewno rozpoznawalny tylko przez maniaków sztuki i innych takich. Osoby, które interesowały się tego typu sprawami, rzeczywiście nie mogły być normalne, kto bowiem jest w stanie pojąć abstrakcję, albo interesować się architekturą? Maziajami? Dziwnymi, surrealistycznymi malowidłami, które wyglądają jak te zrobione przez trzylatka, który dopiero co nauczył się trzymać ołówek?
Twarde stąpanie po ziemi brzmiało o niebo lepiej. Przynajmniej nie zatraci się głowy, gdy za bardzo pomyśli się o niebieskich migdałach, czyż nie?
— Hej, słońce zachodzi, muszę powoli wracać do Hery, w końcu jest chora, zobaczymy się jeszcze kiedyś, prawda? — Dziewczyna jakby się obudziła i wróciła do żywych, bo chwilkę temu odpływała w krainę myśli, przynajmniej tak wyglądała. Uśmiechała się, bardzo szeroko, wręcz promieniście, od ucha do ucha. Typowo dla niej, nie ma co.
— Oczywiście, Vanilko. — Również obdarzyłam ją delikatnym wykrzywieniem ust, mrużąc przy okazji, lekko piekące, oczy. — Miłego wieczora, pożycz ode mnie zdrowia Herze i zrób jej wywar z Oniszka Lekarskiego, pomaga, serio. Zielarnia w mieście powinna być jeszcze otwarta.
Odnosiłam wrażenie, że słońce zaszło wraz ze zniknięciem Van z mojego pola widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis