środa, 27 grudnia 2017

Girl Power [11]

— Czy mam braci albo siostry? Oczywiście, ale raczej to drugie. Ogólnie w mojej rodzinie nie ma mężczyzn, jak mam być szczera. Nie są to jakieś szczególne ilości na pokolenie, ale owych jest naprawdę sporo i zdają się ciągnąć w nieskończoność. Wiesz, niczym sekta — śmiała się, a ja spojrzałam na nią podejrzanie. Kobiety? Sekta? Brzmi bardzo podejrzanie, jak to wiedźma. Ciekawe, trzeba będzie to obgadać z Herą. — A ty? Skąd pochodzisz?
— Ja? Urodziłam się na Wszechbrzeżu, w Aleraji, ale nie byłam tam od czasu, jak miałam dziewięć lat. Szkolił mnie Xavier Etho, słynny malarz, możliwe, że o nim słyszałaś. A potem, po jego śmierci, przyjechałam tutaj. Czasem myślę, o odwiedzeniu rodziny, ale od długiego czasu nie dostałam od nich żadnego listu, nie wiem nawet, czy mnie pamiętają. — Zamyśliłam się, wspominając wesołe czasy z dzieciństwa. Śmiech, koleżanki z wioski, uciekanie do miasta, malowanie na piachu z braku alternatyw. Brakowało mi tego, dzieciństwa. Czas z mistrzem był świetny i dużo się nauczyłam, ale był też bardzo samotny. Choć Etho był świetnym nauczycielem i przyjacielem, nie wystarczał, bym nauczyła się kontaktu z ludźmi, szczególnie w moim wieku. Dlatego teraz zamykałam się w sali artystycznej, jednocześnie unikając ludzi, jak i mając nadzieję, że ktoś jednak do mnie przyjdzie.
— Hej, słońce zachodzi, muszę powoli wracać do Hery, w końcu jest chora, zobaczymy się jeszcze kiedyś, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis