— Samorząd? Zawsze jakoś mnie odrzucało, nie lubię babrać się w polityce, nawet takiej szkolnej. Więc nie, raczej nie, lenistwo i niechęć wygrywa. No i nie mam jakiś szczególnych zapędów przywódczych. — Uśmiechnęłam się, przyglądając się dziewczynie, która wydawała się nabierać trochę życia. Twarz jej się rozjaśniła, oczy zabłyszczały, a pojedyncze kosmyki włosów wypadły z warkoczy i otulały twarz.
— Nie, mnie też raczej w te strony nie ciągnie. Nawet nie chodzi o to, że nie lubię ludzi, ale chyba mi się po prostu nie chce. Widzisz, jestem dość leniwa — zaśmiałam się, dalej idąc ścieżką. — Jeżeli chodzi o pożytki z tego, to głównym jest chyba pokój samorządu, a ja go nie potrzebuję. Poza tym nie mam czasu, bo maluję, a jeszcze przydałoby się czasami pouczyć.
Pomyślałam o matce, ojcu, siostrach i braciach, którzy pewnie już prawie o mnie zapomnieli. Nie byłam w domu od czasu, jak wyjechałam na nauki do mistrza. Wysłałam im tylko list z wiadomością, że mam zaproszenie od cesarza do nowo otwartej uczelni. Ciekawe, czy w ogóle mnie pamiętają.
— Słyszałam od Hery, że jesteś z Katowni? Masz tam rodzinę? To znaczy, masz braci albo siostry? Ja ich mam aż za dużo — zaśmiałam się, zdejmując bluzę i przewiązując ją sobie w pasie. Gorąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz