wtorek, 19 grudnia 2017

Diabeł ucieka zachodem [7]

Dziewczyna ponownie położyła się na łóżku, a ja mogłem tylko złorzeczyć, próbując sobie przypomnieć, w jaki sposób naprawiało się zasyfione układy hernocentryczne, będące u niej w naprawdę fatalnym stanie. Przeciążone do granic możliwości, nieposprzątane (w sumie jak większość kanałów związanych z przepływem mocy, mało kto na serio przejmował się czymś  takim i to był błąd), ale nade wszystko: Zmęczone, co musiało wpływać na pracę wszystkich organów i narządów. 
Szczerze, nie potrafiłem zrozumieć dlaczego. Nawet jeżeli spoglądałem na Przewalską spod byka, nie należała do osób brzydkich. Miała w sobie to coś, co kazało ludziom patrzeć, co kazało ludziom widzieć i co kazało im podziwiać jak jakiś posąg postawiony w galerii sztuki. Jasne pasma, średni wzrost, wystające kości, które na swój sposób potrafiły być urocze, wysoko podniesiona głowa. Panna ewidentnie wydawała się być świadoma tego, ile jest warta, skąd więc kompleksy? Próba udowodnienia sobie samej, że może być jeszcze cudowniejsza, jeszcze bardziej idealna? 
— Wiem, naprawdę nie musisz mi tego uświadamiać. W pełni zdaję sobie sprawę z mojej decyzji — mruknęła cicho. — Jak długo? — dodała po chwili, spoglądając na moją dłoń. Skrzywiła się, nawet nie próbując tego ukryć. 
— I właśnie dlatego miałaś mieć zamknięte oczy — prychnąłem. Podszedłem do niej, dłonią odzianą nadal w rękawiczkę przykrywając jej oczy. Jeżeli będzie patrzeć, zacznie nadmiernie reagować, a dotarcie do jej dróg witalnych i bez tego było wystarczająco trudnym zadaniem. — Jeżeli to wyjdzie poza ten pokój, twój problem zdrowotny stanie się problemem śmiertelnym, zrozumiano? — Wzruszyłem ramionami, ostrzegając zimnym tonem bez chwili zastanowienia. Ostatecznie już i tka raz przy niej straciłem kontrolę, a po oczach dziewczyny od dawna wiedziałem, że nawet jeżeli udaje, że nie zauważa, że niczego nie dostrzega to i tak myśli oraz kalkuluje. Co za tym idzie, ona też wiedziała. I nie była wcześniej na tyle głupia, żeby komuś paplać o sytuacji ze ścianą, to tutaj również wątpię. — Długo i nie twój biznes. — Zastukałam jeszcze raz palcem o mostek dziewczyny, obserwując, jak ponownie zaczynają pojawiać się prawie przezroczyste linie. Mijały sekundy, minuty, kwadrans. Stopniowo reperowałem uszkodzone komórki, delikatnie szturchając kilka narządów do wzmożonej pracy. Serce biło nieregularnym, szybkim rytmem, ale nie wątpiłem, że razem z oddechem dziewczyny, który parzył mnie w rękę, gdy oddychała przez nos, miało to raczej związek z dziwną sytuacją. W końcu odsunąłem się od Przewalskiej.
— Możesz otworzyć oczy, ale nie wstawaj jeszcze, parę minut minie, zanim organizm się zrozumie, że nie ma potrzeby czuć się wymęczonym — poleciłem i sam udałem się do łazienki, zdejmując drugą rękawiczkę i przy otwartych drzwiach zaczynając nakładać krem. Dłonie piekły, nieco bardziej niż zwykle, bardziej ze względu na nadużycie magii, aniżeli fakt, że miały w końcu kontakt z czystym powietrzem, poza zaklęciem na rękawiczkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis