niedziela, 3 grudnia 2017

Czy w pudełku zawarto instrukcję obsługi? [2]

— O czym? — Krótkie pytanie ze strony chłopaka z nutką zaniepokojenia oraz szczyptą zdziwienia, przyprawione przekręceniem głowy w prawo.
Zabawnie wyglądał w tym całym fartuchu i rękawicach. Tak... niby profesjonalnie i spokojnie, ale jednak z nutką szaleństwa, bo czarne włosy, zazwyczaj elegancko ułożone, tym razem żyły własnym życiem, zmęczone trochę siedzeniem wśród oparów, dziwnych woni i duchoty.
Westchnęłam, podchodząc bliżej, po czym usiadłam na jakimś chybotliwym krześle, które stało najbliżej.
— Nie o czym, a o kim — mruknęłam, opierając czoło o dłoń wspartą na łokciu. — O Fomie, Dexter, o Fomie. I nie, nie chodzi mi o to, że teraz pewnie będzie zabiegany ze wszelkimi dokumentami związanymi z samorządem , a ty będziesz musiał pilnować ilości kofeiny przez niego spożywanej. — Parsknęłam beznadziejnym śmiechem i zaczęłam wystukiwać o blat miarowy rytm palcem lewej dłoni. — Musisz być gotowy, Dexter. Na jego wybuchy, na załamania, nie możesz mu pozwolić utonąć we własnych myślach, musisz nauczyć się go... obsługiwać — powiedziałam, krzywiąc się na ostatnie słowo. Nie zabrzmiało to dobrze. Podniosłam głowę, patrząc w zaciekawione, zielone oczy, w których Foma już i tak zatonął. — Wiem, że dziwnie to brzmi, ale pewnie miałeś już styczność z jakimś jego pomniejszym wybuchem, załamaniem, czy czymkolwiek innym. Po prostu stwierdziłam, że mam jakiś obowiązek, żeby przekazać ci potrzebne informacje, rady, wskazówki, bo raczej będziecie już razem, bo jest tak dobrze, bo będziesz o niego dbać, bo go nie opuścisz, prawda? — zapytałam cicho, jakby woląc się upewnić, czy powierzam opiekę nad Fomą odpowiedniej osobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis