piątek, 1 grudnia 2017

Czy w pudełku zawarto instrukcję obsługi? [0]

Musiałam porozmawiać.
Z pewnym czarnowłosym chłopakiem, którego aktualnie szukałam. Prędko, szybko, jak najszybciej, wytłumaczyć, objaśnić, bo czas cały czas gonił, a nigdy nie wiadomo, kiedy informacje, które po prostu powinnam musiałam mu przekazać, się przydadzą. A pan "Wanda, on jest cudowny, ukochany, przepiękny, pieprzone arcydzieło" jak na złość się gdzieś zaszył, schował (może udało mu się wyprodukować cukier i teraz po cichu gdzieś go konsumował) i chyba nie miał zamiaru pokazać się w nadchodzącym okresie. A ja musiałam porozmawiać.
Bo do ślepoty mi daleko. I choć wszystko wydawało się ok, na twarzy widniał uśmiech, a włosy, jak zawsze, żyły własnym życiem, czy ubrania też nie były workowate, a uprasowane i dopasowane do wysportowanego ciała, tak zielone oczy były smutne, coś się po cichu działo, i nie była to rzecz dobra. Bo rozmawiał, bo się śmiał, rzucał żartami i tłukł kubki, ale czasami to coś kradło chłopaka w głąb własnego umysłu, a u niego, szczególnie u niego, nie kończyło się to dobrze. Znam go raczej wystarczająco długo, żeby to stwierdzić, czyż nie?
I nagle eureka, oświecenie, gdzie Dexter mógł być, jak nigdzie go nie było. Laboratorium alchemiczne, jama smoka, miejsce, gdzie chyba tylko jedna, ślepa osoba o blond włosach mogła czuć się w miarę pewnie, jak i nie zawsze. Szybko dotarłam do drzwi, szybko je popchnęłam.
Otwarte.
I oto ten, kogo szukałam, zbawienie. Dexter pochylał się nad stołem ze zmarszczonym czołem, pewnie obliczając odpowiednie proporcje w głowie, bo stukał o blat granatowym długopisem. Wyprostowałam się, odchrząknęłam, a on podniósł przeszywający (a przy tym tak ukochany przez pewnego osobnika) wzrok pytająco. Dwa słowa z mojej strony.
— Musimy porozmawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis