piątek, 1 grudnia 2017

Cukier światłością narodu [1]

Zabić, zniszczyć, udusić Mińska. Po prostu nabić na pal i w triumfalnej paradzie chodzić z jego zwłokami wokół uczelni. Ten wredny, stary, głupi... Ugh, aż z oburzenia zabrakło mi obraźliwych określeń, żeby go przeklnąć! Nosz zabić to mało. Za tą zbrodnię, którą śmiał dokonać, powinien cierpieć w najokropniejszych męczarniach. Zabronić cukru? ZABRONIĆ CUKRU?! Czekaj, ty durny bucu, bo zaraz obalę tą twoją cholerną dyktaturę.
I w ten sposób żyłam na czekoladzie oraz słodyczach, które rodzeństwo wysyłało mi masowo ukryte w poczcie, współczując mi mojego parszywego żywotu. Przynajmniej optymistyczna wizja znalezienia mieszkania i przeprowadzenia się, gdy tylko uzbieram więcej pieniędzy, rozjaśniała te mroczne czasy, które nastały. No i Pel. Na Valorein, przysięgam, że będę wielbić ziemię, po której ta dziewczyna stąpa, bo przyniesione przez nią ciasto [w podziękowaniu za znalezienie Dropsika, miała też drugie dla Heather i latała z nim po szkole niczym ninja, co swoją drogą było zabawne] zdecydowanie uratowało mój poziom cukru. Nie miałam zamiaru przechodzić na cukrową abstynencję, choćbym miała umrzeć z zasłodzenia albo, idąc myśleniem Mińska, zostać kulą armatnią.
Udałam się do szkolnej kuchni w poszukiwaniu cynamonu [na szczęście dyrektora, nie został zakazany, bo naprawdę nabiłabym go na ten pal], od którego byłam w sumie uzależniona, może w mniejszym stopniu niż od cukru, ale jednak. Musiałam zabawnie wyglądać, skradając się przez korytarze z ciastem [rozumiałam, co musiała czuć Pelagonija, latając po szkole z tymi wypiekami], acz udało mi się dotrzeć do celu w jednym kawałku. Prawie, bo w środku zastałam Vincenta i Dextera, których wzrok zaraz padł na mnie, a potem na trzymaną przeze mnie szarlotkę z malinami. Sądząc po ich spojrzeniach, to nie tylko mi dokuczał ten zakaz cukru.
Zmierzyłam ich zamyślonym wzrokiem, rozważając ucieczkę, ale po dłuższej chwili westchnęłam ciężko.
Bądź człowiekiem, Vene, i podziel się z innymi.
— Macie ochotę na kawałek ciasta? — urwałam, przewróciłam oczami i parsknęłam śmiechem. — Głupie pytanie, widać, że macie. — Postawiłam szarlotkę na stole i zgarnęłam jeden z wolnych taboretów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis