niedziela, 3 grudnia 2017

Cukier światłością narodu [3]

W momencie, gdy postawiłam przed nimi ciasto, wyglądali znacznie żywiej i lepiej, niż jakieś parę chwil temu. Kolejny dowód, że dyrektor Mińsk po prostu się nad nami znęcał. Przy okazji pan Davon niezwykle mnie rozbawił swoją reakcją.
Zapamiętać — miłość Dextera można kupić słodyczami.
Na to jakże wylewne okazanie uczuć uśmiechnęłam się, powstrzymując ponowne parsknięcie śmiechem i poszłam szukać cynamonu, z którym wróciłam dosłownie kilka sekund później. Gdyby nie to, że przyprawa ta nie pasuje do wszystkiego, to dodawałabym ją do każdego dania.
— Vene, prawda? Nie myślałaś o szmuglu za kasę? — Zanim mu odpowiedziałam, postanowiłam najpierw uratować mój poziom cukru. Posypałam kawałek ciasta "odrobiną" cynamonu i wzięłam kęs. Dopiero gdy przełknęłam, odpowiedziałam:
— Yup, Vene. Nie pomyliłeś się. — I oby tak pozostało. — I nie, nie myślałam, ale chętnie posłucham, co masz do powiedzenia i pomyślę — dodałam, unosząc kącik ust w rozbawionym uśmiechu. Pewnie Mińsk dostałby białej gorączki, a potem posypałyby się kary, ale dlaczego nie? Co mogłoby się stać? Wezwałby moją matkę za przemycanie cukru? Jednego byłam pewna, gdyby mama przyszła, to raczej wojowałaby po stronie słodyczy, także byłoby więcej śmiechu i krzyku na dyrektora niż na mnie.
Zamyśliłam się, mrużąc oczy i stuknęłam palcami o blat.
— Chociaż nie wiem, czy ta propozycja nie powinna polecieć do Pelagoniji, bo dziewczyna jest po prostu jak ninja — parsknęłam ze śmiechem w głosie. — I przy okazji jak będziecie chcieli ciasto, to na pewno Heather będzie miała. — Przypomniałam sobie o czającej się białowłosej dziewczynie z charakterystycznym zielonym pudełkiem z ciastem w środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis