środa, 6 grudnia 2017

Cisza przed burzą [2]

— W czym mogę pomóc? — spytała dziewczyna. Doskonale pamiętałem nasze pierwsze spotkanie, właściwie to pierwszą sytuację, w której przykuła moją uwagę nieco na dłużej. Poszukiwanie prezerwatyw podczas przeszukiwań pokojów przez nauczycieli wydawało się niezwykle odległe w czasie, a przecież nie tak dawno Jane wniosła smoczysko do szkoły, ledwie kilka semestrów temu. 
— Jocelyn? — spytałem dla pewności, że dobrze zapamiętałem jej imię. — Mam dla ciebie trochę papierów do wypełnienia, wprowadzenie do roboty w samorządzie i tak dalej, i tak dalej. Mogę wejść? — spytałem, bezceremonialnie, z miłym i łagodnym uśmiechem robiąc krok do przodu. Dziewczyna nie miała innej możliwości, jak tylko ustąpić mi i odsunąć się nieco, żeby mnie przepuścić.
Standardowy pokój wieloosobowy, kilka szaf, trochę burek, dywan w ładnym kolorze i przede wszystkim, doskonale wywietrzone powietrze, co w studenckim akademiku zazwyczaj było rzadkością. Z drugiej strony dziewczyna była kotem, więc faktycznie mogła mieć bardziej wyczulone zmysły i być wrażliwsza na odrażające zapachy. Wszędzie walały się książki, ubrania, w kącie dostrzegłem napoczęte bele materiału, a zamknięte puszki z farbami stały na poplamionym fragmencie podłogi, jakby sugerując, że zaraz i ty staniesz się brudny, jeżeli tylko pomyślisz o ewentualnym zbliżeniu.
Rozsiadłem się wygodnie na łóżku, które chyba należało do dziewczyny, zanim zacząłem powoli wszystko tłumaczyć.
— Witamy na nowej drodze życia i tak dalej. Zacznijmy od tego, że musisz przychodzić regularnie na spotkania samorządu, jak normalnego klubu, wypełniać papierkową robotę, ale do tego wprowadzimy cię na najbliższym spotkaniu. Jako członkowi rady przysługuje ci również zaktualizowana przepustka, po prostu podrzuć mi swoją Kartę Atlancką w tym tygodniu i zmienimy ustawienia, żebyś mogła wszystkie drzwi otwierać w szkole i akademiku. Nie ponosisz już kar za przebywanie w czasie ciszy nocnej poza pokojem, no i możesz zamienić swój pokój i wprowadzić się do Pokoju Samorządu. Masz na razie jakieś pytania? — spytałem, widząc jej spojrzenie, które jasno mówiło, że nawijałem jak katarynka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis