wtorek, 21 listopada 2017

Pij lemoniadę, będziesz wielki [7]

Łaskotki na brzuchu dały o sobie na chwilę znać, ale nie na tyle, żebym parsknął śmiechem. Wszelkie gesty ze strony Aurela były tak cholernie miłe, że czasem sam się im dziwiłem. Wrzuciłem do ust jagodę i przymknąłem na chwilę oczy. Idealne.
— Czy ja wiem? Pierwsze dni spędziłem poza domem, później ojciec chciał mnie wytresować na syna idealnego. Kazał mi pić pieprzone wino kilka razy w tygodniu. Uważał, że jeśli będę się upijał, tak szybko, jak miało to miejsce w zeszłym roku, to nie jestem godzien być jego synem. — Zaśmiałem się głośno. Sama wizja posiadania dziecka "żeby było idealne" było absurdem. A jeszcze większym, gdy syn nie jest taki, jaki powinien być, zaczynając od łóżka. Biedni rodzice, przeszliby załamanie nerwowe. Jeśli kiedykolwiek się dowiedzą.
— Poza tym leniłem się całymi dniami w łóżku albo grałem w gry. Nie mam za wielu znajomych poza uczelnią. — Wzruszyłem ramionami i zjadłem kolejny owoc albo i pięć. — A co u ciebie? Oczywiście nie mów, jeśli nie chcesz, rozumiem to. Nie chcę naciskać, to nie dotyczy mnie, ale dotyczy ciebie. Uważam, że wygadanie się komuś pomaga, nie uważasz? —  Wykorzystałem okazję i położyłem głowę na udach Fasolki. Były szerokie i przyjemnie miękkie, mógłbym leżeć tak częściej. — Pomóc obciąć ci pazury? Boję się o własną aortę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis