piątek, 17 listopada 2017

Panna jak malowana [1]

Kiedy już miałam odpowiedzieć, że z chęcią wybiorę się z Jamesem do kawiarni, do pokoju wpadł Dexter. Ci ludzie są niesamowici. Chyba nigdy się nie dowiem, jak umieją się odnaleźć.  Chodziło o jakiś problem z Jane.
James przeprosił mnie i nim zdążyłam coś powiedzieć, opuścił pokój w pośpiechu.
Później to było już tylko nauka, nauka i nauka do egzaminów końcowych.
O dziwo tym razem skończyły się  dla mnie o wiele lepiej niż poprzednim razem. Byłam bardziej przygotowana na różne rodzaje pytań. Dobry reasearch robi swoje… i gadżet powodujący niewidzialność. Dzięki temu byłam w stanie wejść do biblioteki i nie odnieść nawet uszczerbku na zdrowiu psychicznym, spowodowanym ostrzegawczym straszeniem atakiem ducha z biblioteki. Chyba nawet nie wiedział, że tam byłam.
Egzaminy się skończyły, a ja z tylko lekkim zawodem, że nie udało mi się spotkać z Jamesem, wróciłam na wakacje do domu. W tym czasie wraz z ojcem uczyliśmy się tworzenia rzeczy z użyciem kamieni szlachetnych, na które zapanowała moda w Utopii. Jedyne utrudnienie w wykonywaniu takich rzeczy to to, że w Utopii od dawna już nie ma złoży takich kamieni. Trzeba je zamawiać ze świata rzeczywistego lub innych wymiarów, co automatycznie powoduje, że takie produkty stają się bardziej pożądane i większość sprzedawców wystawia je za wyższe ceny. Są one tam po prostu traktowane jak towar ekskluzywny, z limitowanej edycji. Nauczyłam się wielu różnych technik i z nową wiedzą wróciłam do Cesarstwa Anory, by zacząć kolejny rok na Atlanckiej Wyższej Uczelni.
Minęło kilka dni, pierwsze zajęcia i… niespodzianka.
Puk, puk.
To James.
Ze swoim zwyczajnym szerokim uśmiechem i, na Cesarza, z bukietem kwiatów.
— Cześć, przepraszam, że tak długo to trwało, ale nie miałabyś może ochoty wyskoczyć razem ze mną do kawiarni? — spytał ciepło.
Zamrugałam oniemiała, patrząc to na niego, to na kwiaty. Na moje policzki wstąpił rumieniec. Pamiętał.
Uśmiechnęłam się równie ciepło co on.
— Nic się nie stało. Jasne, że mam ochotę. Miałam nadzieję, że w końcu się uda — odparłam. — Daj mi tylko chwilkę, lekko się ogarnę i możemy iść.
Nie dając mu dojść do słowa, weszłam szybko do łazienki i poprawiłam lekko ułożenie włosów oraz wygładziłam mundurek. Chwilę później wyszłam.
— Jestem gotowa — oznajmiłam, wychodząc na korytarz do Jamesa.
Zamknęłam za sobą drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis