Powstrzymałam się przed poszerzeniem uśmiechu, gdy Heather pogłaskała ostrożnie po łebku Dropsika. Punkt za odwagę, inni przeważnie nie mają odwagi go tknąć, mamrocząc coś o zabójczym spojrzeniu.
— Cóż to był zdecydowanie długi dzień. Ale proponuję spotkać się ponownie, gdy godzina nie będzie nas gonić. — Vene jej przytaknęła, spoglądając na swoje dłonie w plastrach i burknęła, że musi dokończyć szycie. Notabene uniosła kąciki ust w krzywym uśmiechu, ale wydawała się bardziej rozbawiona niż cierpiąca.
Pogładziłam króliczka po futerku i kiwnęłam głową na znak zgody. Zanotować, zapamiętać, przy najbliższej okazji się odwdzięczyć.
— I musisz odpocząć — fuknęłam do Heat, przypomniawszy sobie, że zabrałam jej czas na odpoczynek, po czym zmrużyłam oczy, ochrzaniając siebie w duchu. Trzeba będzie zajrzeć do samorządu i spytać, czy pomocy nie potrzebują. Miałam nadzieję, że chłopacy znowu nie zostawili blondynki samej przy papierkowej robocie [ewentualnie James zbiera z korytarzy kolejne dziewczyny i prosi je o pomoc, nah].
W akademiku się rozdzieliłyśmy. Vene zniknęła w pokoju Świtu, gdzie pewnie dalej kaleczyła sobie palce i klnęła głośno przy szyciu, a Heather prawdopodobnie do pokoju samorządu uczniowskiego. W pokoju Promienia zastałam Fintana, który ślęczył nad pracą domową, więc cichutko podreptałam z Dropsikiem do łóżka, na które padłam z bezgłośnym westchnięciem. To zdecydowanie był długi dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz