Alex był bardzo entuzjastyczny i wesoły. No, i zdecydowanie miał dużo energii, ale przy wystarczającym skupieniu byłam w stanie za nim nadążyć, także mi to nie przeszkadzało. Miałam jeszcze kilka godzin do wyjazdu z Mordkiem, także nie szkodziło pójść na kilka chwil do kawiarnii na szarlotkę. Pilnowałam się, żeby dotrzymać mu kroku, słuchać go i rozglądałam się też, żebyśmy przypadkiem pod lub na coś nie wpadli. Mimo wszystko na moich ustach błąkał się uśmiech i tłumiłam chichot.
Kiedy w końcu znaleźliśmy się na miejscu, zajeliśmy stolik oraz złożyliśmy zamówienie [swoją drogą dzika róża, marny substytut Róż, ale zawsze jakiś], przeszliśmy do rozmowy.
— Więc mów, jakie oferujesz propozycje? — Tutaj przez dłuższą chwilę się zastanowiłam. Chłopak wspomniał, że dobrym terminem byłby początek wakacji, czyli moment, gdy matka najbardziej by mnie obskakiwała, a obecność Alexa mogłaby ją pohamować. Mi to pasowało.
— Może być początek wakacji, tylko jeszcze musisz to uzgodnić z rodzicami, prawda? Moi nie będą mieli nic przeciwko, jedna osoba więcej w domu czy mniej nie zrobi różnicy. — I tak będę potem spać w szopie, nie ma bata, że zasnę u siebie w pokoju. — Co do tej niespodzianki... Może bez szaleństw, coś spokojniejszego? Po wakacjach pewnie Horte... Aurelion będzie miał dość jakichkolwiek większych przygód. Jakiś wieczór filmowy, gry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz