W końcu sama nie wytrzymałam i zaczęłam mu pomagać. Pierw szło mi to dość marnie i żałośnie, ale bardzo szybko przekonałam się, że w zasadzie nie była to taka żmudna praca, jak myślałam na samym początku, gdy James zapukał do mojego pokoju.
~*~
Popatrzyłam na zegar. Minęły trzy godziny, odkąd zaczęłam robotę. Obok mnie piętrzyła się kupka formularzy wypełnionych. Nie było aż tak źle. Czy ja naprawdę aż tak bardzo się zamyśliłam...?
— Przepraszam, James, niestety muszę już iść... — westchnęłam, prostując się na siedzisku. Zdezorientowany podniósł wzrok znad papierka i spojrzał na mnie. — Muszę pouczyć się do tych wszystkich egzaminów do końca, jeśli chcę zdać. — westchnęłam zrezygnowana. Oczywiście wolałabym nawet tutaj zostać i pomagać blondynowi, ale nie było takiej mowy. Już od tygodnia przygotowywałam się do testów, a bardzo, naprawdę bardzo nie chciałabym tego olać.
— Jasne. — uśmiechnął się lekko. — Dzięki za pomoc.
I z tymi słowami James'a opuściłam pokój, zadowolona ze swojej roboty.
Do widzenia, James, mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze w przyszłym semestrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz