Jaka jest moja rodzina? Odetchnąłem cicho, trafił w sedno, w rzecz, której unikałem jak ognia. Temat rodziny był dla mnie tematem ciężkim, nienawidziłem się go podejmować i to się nie zmieni. Dodatkowo sama gra; pytanie za pytanie. Nie brzmiało to zachęcająco, Adam był przebiegłym lisem, który tylko czyha na otwarte wejście do kurnika i wyniesienie każdego kurczaka do ostatniego piórka. Nie pozostawi nic, a jajka dodatkowo zdepcze. Odłożyłam widelec i oblizałem wargi z reszty sosu. Będzie wiedział jeśli zacznę kłamać, to pewne. A otwieranie się przez nim? To mogło nie być na tyle odpowiednie, na razie nie. Stałem między młotem a kowadłem. Wybór równie dziwny jak śmierć z ręki kata lub gilotyny. Oba prowadzą do jednego, ale różnica jest zauważalna. Może kat się zawaha?
— Jest... wymagająca. Myślę, że to dobre określenie. Uważają, że samorealizacja i dobre wykształcenie to jedyna rzecz dająca udana życie, bez tego jesteś postrzegany jak nieudacznik. Dwójka dzieci, duży dom, wykształcona żona i dyplom z wyróżnieniem po dobrej uczelni. Tego wymagają. Dostałem niezłą pogadankę po egzaminach, w końcu powinienem być jak brat. Ułożony, najżywsza średnia w szkole i jakaś wymalowana lafirynda, której rodzice dogadzają wszystkim lepiej niż synowi — prychnąłem zirytowany, powiedziałem zdecydowanie za dużo i to nie skończy się dobrze. Użyje tego przeciwko mnie, zgniecie w odpowiednim momencie nam robaka. Wepchnąłem do ust jedzenie, potrzebuje czasu. Niby o co mam pytać?
— Co o mnie myślisz? Tylko nie rzucaj żadnego "jesteś w porządku". Spójrz i powiedz co uważasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz