Źle. Źle, okropnie, niedobrze, dlaczego, brzuch mnie boli, zostawcie mnie wszyscy w spokoju, Foma kompletnie stracił kontakt ze światem zewnętrznym, nadgarstki lekko posiniały, dlaczego, nie chcę, ZOSTAWCIE MNIE WSZYSCY W SPOKOJU.
Przystanęłam na korytarzu i, aby nie stracić przytomności od natłoku wrażeń, oparłam się z hukiem o ścianę, po czym powoli osunęłam się na podłogę. Wanda, spokojnie, przechodziłaś przez gorsze rzeczy, a pewnie czeka cię jeszcze najgorsze. Nie dramatyzuj, Hopecraft przecież zostawił ciebie w spokoju (a przynajmniej tak się zapowiada), twój brat z tego wyjdzie, zawsze wychodził, ty nie umierasz, a masz po prostu okres. Tyle, cała magia. Westchnęłam, poprawiłam szybko warkocz i przygładziłam roztrzepane, złote włosy, po czym podniosłam się powoli do góry, zadzierając nos i prostując się.
Po czym cały mój humor przelałam w biedne, bogu ducha winne drzwi od pokoju. Nie, nie umyślnie. Po prostu, tak jakoś wyszło. I chyba zszokowałam tym jedną z moich współlokatorek, Vene, bo jej wzrok gwałtownie poleciał w moją stronę.
— Coś się stało, Wando? — zapytała, a ja prychnęłam, rzucając się na swoje łóżko z chęcią ucieczki przed całym światem.
— Wszystko się stało — mruknęłam do poduszki. — Okres się stał. Foma się stał. Hopecraft się stał. Egzaminy się stały. Ludzie się stali — wyrzuciłam po kolei z siebie, obracając się w kierunku ściany. — I jeszcze ból brzucha się stał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz