środa, 25 października 2017

Od Renee, CD Wanda

Śmiech, dygnięcie, krótka, zwięzła odpowiedź, wszystko na temat, bez żadnych ozdobników. Tak, jak lubię. Uśmiechnęłam się, a oczy prawie wyszły mi z orbit, gdy blondyneczka złapała moją dłoń i wręcz poczęła mnie za sobą ciągnąć. Prawie wylądowałam z twarzą w podłodze. Prawie.
Coś? Ktoś?
Interesowało mnie wszystko, co mogła zawierać w sobie ta szkoła. Chciałam to ukrywać, nie wychodzić na tą wścibską, ale... ale co? Ale nic, bez wyjawienia się przed chociaż jedną personą, nie dowiem się tak właściwie niczego, oprócz oczywistych oczywistości, które opisywane są w szkolnych gazetkach.
— Uczniach? Wypytałabym o każdego po kolei, byle wiedzieć jak najwięcej — odparłam krótko, dalej dając się ciągać po korytarzach, jak małe dziecko. Dziewczyna zdawała się być w swoim żywiole, zdecydowanie. — Aktualnie nie mam szczególnych faworytów do grzebania w ich aktach, no chyba, że... nie, jest jeden, może dwóch. — Uśmiechnęłam się pod nosem wspominając szmaragdowe oczęta. Zdecydowanie ładniejsze, niż brązowa ciapa.
Ogółem rzecz biorąc - Dexter Davon był kurewsko przystojny, to musiałam mu przyznać. Do suk nie należę, więc odbijać go panu Przewalskiemu nie będę, nawet nie chcę, razem łapią za serduszko, a szkolne ploteczki wystarczająco przekonały mnie do tego, by zostawić ich w spokoju, bo egzystując razem, utrzymują równowagę wszechświata.
— James Hopecraft — mruknęłam. — Dlaczego ma niby takie powodzenie? Czy to jakiś śmieszny wyścig szczurków do bardzo, ale to bardzo podziurawionego sera?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis