— Gadaj ile potrzeba, nie przepraszaj. — Zamrugałam kilka raz. Oh. Moje gadulstwo zaczyna być w końcu przez kogoś akceptowane, może tolerowane, może po prostu znoszone, ale nie zostałam zmuszona do "uprzejmego" zamknięcia się. Miło. — Co do oprowadzania, zostałam tylko wdrożona w ważniejsze miejsca i formalności. Dokładniejsze zapoznanie się z terenem brzmi znakomicie, szczególnie, że mam spędzić tu kolejne kilka lat. Im szybciej, tym lepiej —powiedziała, uśmiechając się szeroko, po czym podrapała się po głowie, a następnie dokładnie obejrzała swoje paznokcie. Hm, albo robótki ręczne, albo brak czasu, albo lenistwo. A może wszystko na raz? Szybko przeniosła na mnie swoje zielone, dosyć przeszywające, oczy. Zamarłam na chwilę. — Czy będziesz na tyle miła i dobroduszna, droga Wando, że przedstawisz mi to i owo w tej, jakże cudownej, parceli? — zapytała i przekręciła głowę w bok. Aha.
Parsknęłam śmiechem, przesunęłam prawą nóżkę za drugą i dygnęłam.
— Ależ oczywiście, wręcz bardzo chętnie, panno Illene — odpowiedziałam, prostując się. — Może będzie też pani chciała usłyszeć kilka ciekawostek o uczniach naszej szkoły? — Wyciągnęłam dłoń w stronę dziewczyny, po czym zwinnie złapałam ja za rękę i przyciągnęłam w swoim kierunku delikatnie. Ruszyłam z nią przed siebie. — Może ktoś szczególnie interesujący?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz