Wyszłam powoli zza rogu, rozglądając się nerwowo wokół siebie. Pusto, nic, null, non. Odetchnęłam głośno, przeciągnęłam się i ruszyłam dosyć spokojnym krokiem przed siebie. Idealnie. W końcu spokój, w końcu można napić się herbaty, uśmiechnąć się i zapleść nieszczęsny warkocz, bo napewno włosy zaraz się poplączą. Źle, źle, źle. Powinnam to zrobić rano, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam, Foma, gdzie ty uciekłeś, miałeś mi dzisiaj pomóc z historią, dlaczego ostatnio jesteś taki zagubiony, braciszku co się dziej... Z galopujących myśli wyrwał mnie głos. Kobiecy, dosyć melodyjny, choć ostrawy jak nóż, mocno przybarwiony ewidentną dominacją. I nowy, bo usłyszałam go po raz pierwszy.
— O ciebie chodziło? — zapytała, wskazując za siebie.
Podniosłam głowę do góry, zamrugałam kilka razy, przetwarzając informację i spojrzałam w zielone, ale nie takie jak moje, oczy. Blada skóra, farbowane włosy, kolczyki. I mocne brwi, które automatycznie podkreślały jeszcze mocniejszą szczękę. Zdecydowanie niezbyt delikatna. Zadziorna. Ciekawa.
Pokiwałam głową.
—Tak, tak, zgaduję, że o mnie — mruknęłam, nerwowo zakręcając włosy wokół mojego palca. Wanda, gdzie twoje opanowanie? — Wanda Anastazja Przewalska, miło mi poznać. — Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. — Jesteś tu nowa, prawda? Przyjechałaś na kolejny rocznik? Dosyć wcześnie, jeszcze nawet egzaminów nie było... Ale to może dobrze, zdążysz rozgarnąć całą szkołę. Tak, tak, zdecydowanie lepiej i wygodniej... Jeżeli mogę o to zapytać, jak się nazywasz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz