czwartek, 26 października 2017

Od Vene, CD Wanda

Niepewnie wykrzesane uniesienie kącik było już dobrym sygnałem, zwłaszcza że zaczęliśmy od trzasku drzwi i psioczenie na świat. I z tego co zaobserwowałam kątem oka ze swojego miejsca, było coraz lepiej. Cukierki oraz miętowa herbata potrafią zdziałać cuda.
Wygięłam usta w uśmiechu, segregując i wrzucając zdjęcie do koperty w aniołki, a razem z nim jakąś czekoladę. W pewien sposób to było uspokajające i zabawne. Przygotowywanie wysyłki i porządkowanie poczty - bo maile bywały irytujące - zawsze budziły we mnie iskierki radości.
— Naprawdę nie masz za co. Okres i ciężki dzień to najgorsze połączenie, jakie może istnieć — odpowiedziałam, wodząc wzrokiem po pudełkach i nie przerywając swoich czynności. Przyklejenie znaczka, zaadresowanie, wpisanie współrzędnych, zaklejenie koperty. — I chyba ktoś jednak w jakiś sposób musiał ci nadepnąć na odcisk, skoro przyszłaś tak podburzona — dodałam, obracając długopis w dłoni i po dłuższym namyśle dorysowałam lornetkę w rogu.
Hopecraft. Foma. Ludzie. No, i ból brzucha, ale herbatka miętowa przybyła na ratunek.
— Najwidoczniej miłe osoby nie są do końca miłe — skwitowałam z krzywym uśmiechem, w końcu zwróciwszy się przodem do Wandy, która rozpuściła swoje blond włosy i wyglądała jak nieco zmęczone, ale urocze słoneczko.
Pstryknęłam palcami, przypomniawszy sobie o zdjęciach z parapetówki, a konkretniej o tych, które przedstawiały przewodniczącego z mniej korzystnej strony. Natychmiast wygrzebałam je i z triumfalnym okrzykiem, podałam plik obrazków współlokatorce. Skoro Hopecraft się stał, to może się odstanie, jeśli się troszku z niego pośmieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis