niedziela, 15 października 2017

Od Vene, CD Shioko

Pokaleczyłam wszystkie palce, zakrwawiłam odrobinę materiał, przeklęłam chyba we wszystkich znanych mi językach, pomijając wspólny, żeby nie zgorszyć mojej współlokatorki, ale w końcu wysłałam list w kopercie z upośledzonymi aniołkami razem z kukiełką w środku. A teraz od kilku dni czekałam jak na szpilkach na odpowiedź, mimo że nie miałam powodów do niecierpliwości. Albo nie, cofam. Znając tego idiotę, zanim ogarnie kukiełkę, to ona zdąży z niego zrobić jednorożca i zadomowić się u niego. Miałam mnóstwo powodów do bycia niecierpliwą.
Starałam się zabić czas, porządkując zdjęcia z parapetówki, robiąc kopie i ucząc się do egzaminów. Mój drogi rodzic zakomunikował, że jeśli moje oceny się nie podwyższą, to zapewne skończę w koronkach, szczerząc się jak głupia. Niedoczekanie jego.
Westchnęłam, przeglądając książki na regałach wśród tańca tumanów kurzu w poszukiwaniu tej odpowiedniej i przesunęłam pokrytymi opatrunkami palcami po grzbietach wolumenów. Musiałam przeczytać Lunae, która opowiadała bodajże o jakiejś morderczyni. Co mi strzeliło do głowy przy wybieraniu rozszerzeń?
— Masz zdjęcia? — Odwróciłam się zaskoczona w stronę źródła głosu. — Masz? — Zamrugałam zdezorientowana na widok Shioko, przekrzywiając głowę. Kiedy do mnie podeszła? I kiedy urosły jej włosy? Różowe włosy, niedawno sięgające brody, teraz urosły jej mniej więcej do ramion. Może więcej.
Otrząsnęłam się.
— Cześć, Shioko. Mam. — Uśmiechnęłam się lekko do niej. — Chcesz iść po nie od razu? Wybierzesz sobie — powiedziałam, odkładając książkę na jej poprzednie miejsce. Allen pewnie ma, może mi wyśle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis