— A dlaczego miałabyś pisać? — odpowiedziała, kolejny raz wybuchając szczerym śmiechem. Była taka jasna, niewinna i urocza. Może została zrodzona z słońca i gwiazd i zesłana na Ziemię pomagać ludziom i poprawiać im humor? Nie zdziwiłabym się, tylko wtedy skąd jest brat? Z anioła i wody? Uroda anioła, ale paciajkowaty jak woda, tak, pasowało. Z dziwnych rozmyślań wyrwał mnie głos blondynki. — Spacer to idealny sposób na naukę zielarstwa. W końcu łatwiej zdobyć jest niektóre informacje, patrząc i obserwując, niż siedząc w ławce i kiwając głową bez zrozumienia — Wyobraziłam sobie spokojny spacer w Wandą, która podskakiwała na wszystkie strony, z entuzjazmem pokazując i nazywając kolejne gatunki roślin. — To co, idziemy? — zapytała Wanda, podnosząc się z krzesła i odkładając książki. Czy uśmiech nigdy nie znikał z jej twarzy?
Pokiwałam ze śmiechem głową, czując jak loki podskakują na wszystkie strony.
— Jasne, dzięki, że chcesz mi pomóc. — Wrzuciłam książki do torby w żółte tulipany, zarzuciłam ją na ramie i poszłam zdjąć kurtkę z wieszaka. Pośpiesznie ją założyłam, naciągając na głowę kolorową czapkę. Dostałam ją od Hery na zeszłą Gwiazdkę i od tego czasu była jedyną jaką nosiłam. Spojrzałam na Wandę, która stała jeszcze przy fotelach. — Zapomniałam, ty masz pewnie kurtkę w pokoju?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz