czwartek, 26 października 2017

Od Heather, CD Amadeusz

— Nie przepraszaj i nie dziękuj, nie masz za co, Heather.
Odezwał się po imieniu, imieniu, imieniu. 
Stopniowo uspokajałam się, przyjęłam z gracją i uśmiechem chusteczkę, zaczynając ocierać twarz i pozbywać się zapchanego nosa. Doskonale wiedziałam, że jestem jednocześnie blada, jednocześnie czerwona na twarzy i mam spuchnięte oczy, a wszystkie te rzeczy nałożone na siebie jedynie pogarszały mój humor. Musiałam jeszcze raz jednak pogadać z Mińskim, poprzednia rozmowa nie wystarczała, w ogóle nie poruszyłam najważniejszych kwestii, w dużej mierze się wstydząc, ale skoro świecę tępotą przed profesorem Remusem, to mogę iść idioczyć przed Mińskim. Jest w ogóle takie słowo? 
Wyprostowałam się, starając się ogarnąć. Wróciłam do standardowego wyrazu twarzy, z nieco uniesionymi kącikami ust, choć nadal w oczach kręciły mi się resztki łez, a gardło dusił wcześniejszy płacz, który tak szybko nie ucieknie z pamięci. 
— Chciałam podziękować też za tatuaż — zagaiłam, ignorując jego poprzednią wypowiedź. — Gdyby nie pan, nie mogłabym go zrobić. — Albo w ogóle bym się nie odważyła, choć głupio przyznać, że iskrą zapalną było istne sanktuarium sztuki, jakie tworzyło ciało mężczyzny. I wszystkie rysunki je zdobiące. — Także... Jakbym jednak nie wróciła, to do widzenia proszę pa... — Jedna krótka myśl, że w sumie prawdopodobnie i tak nie wrócę, a przecież bardziej nie mogę zrypać już. — Amadeuszu, będzie mi cię brakować. — Uśmiechnęłam się szeroko, dygnęłam, zrobiłam krok w tył i wyszłam. A nawet jeżeli potem zatrzymałam się dopiero przed gabinetem Mińska, skuliłam się przy ścianie i spróbowałam opanować drżenie ciała, to przecież nic nie znaczyło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis